Ósmego grudnia 1980 roku Chapman zastrzelił Lennona. „Lista Chapmana” – taki tytuł nosi seria wierszy które przeczytam w najbliższy czwartek. Czyli trzynastego. Tak się to zbiegło przypadkiem. Ale ponoć ich nie ma. Tych przypadków…
O karmieniu bestii – że może lepiej się nie przekonywać, czy lont zgasłby z cichym pyknięciem, czy dni stałyby się tylko pustymi klockami pomiędzy jednym fajerwerkiem a drugim. Czy lepiej znaleźć jakiś ersatz i bezboleśnie spuszczać ciśnienie, czy bawić się rosnącym naciskiem i sztywnieniem mięśni przy natręctwie obrazów. By sprawdzić – co będzie, co się stanie gdy… Te rozważania są bliskie odkąd pamiętam. Do tego stopnia, że same rozważania jako takie stały się przedmiotem. Wybrałem stosowny fragment książki pt. „Kamienica”-
„… Jakiś wernisaż. Kudłaty, naburmuszony malarz w długim swetrze. Wino na tacy i przechadzający się powoli i dostojnie znawcy. I koneserzy. Stają przed płótnami i pochylają głowy w prawo. Później w lewo. Podpierają policzek dwoma palcami. Rzucają mądre terminy. Wydymają usta. Robią nimi mądre „pyk”. Pijemy dyskretnie wódkę z gwinta i zaśmiewamy się po cichu. Akty. Nawet niezłe. Dość śmiałe. Dające spore wyobrażenie o specyficznych preferencjach autora. Kobiety skrępowane, z wrzynającymi się w ciało więzami, zbite, pokrwawione, z odrąbanymi palcami. Z rozrzuconymi nogami , krwawiąc po brutalnym akcie. … bezwładne, z wywróconymi białkami oczu. …
Skąd o tym wiesz? Gdzie to widziałeś? Tego pragniesz? Robiłeś to kiedyś? Czy gdybyś miał możliwość – uciekłbyś ze strachu, czy przeciwnie? Karmiłbyś bestię aż do zatracenia? Patrzę na niego uważnie. I nie wiem czy pogardzałbym nim za ucieczkę, czy podziwiał za odwagę głoszenia i obnażania własnej bestii. A może to jakiś akt zemsty? Biedny skrzywdzony chłopczyk, mama go nie kochała? Albo ze zdumieniem graniczącym z obrzydzeniem odkrył kiedyś, że mama to kobieta? A może po prostu rzuciła go dziewczyna? Kolejna? A więc wszystkie baby to dziwki… I należy je ukarać…  Nie podobasz mi się chłopczyku. Widziałem już takich jak ty. Cichych i spokojnych, z dobrych domów, chuchanych i edukowanych. A w szaleństwie krwi i zgiełku wojny wychodziła krwawa, oszalała bestia. Nie wojownik. Nie żołnierz, ale pasożyt znęcający się nad najbardziej bezbronnymi istotami. Bezkarnie. Widziałem już takie obrazy jak twoje. Tylko były dużo mniej estetyczne. I śmierdziały….    Szarpiesz za struny o których nie wiesz… dźwięk budzi dozorcę. Ten wstaje powoli i idzie wypuścić bestię. Czuję jak się szarpie, jak drży klatka gdzie ją zamknąłem… „

O karmieniu bestii – że może jednak zabawnie byłoby się przekonać…
Będę o tym mówił i czytał w najbliższy czwartek w Artetece (Kraków) Rajska 12 (wejście od Szujskiego). Zapraszam

(fot. Agnieszka Piotrowicz)

Komentarze

comments